poniedziałek, 22 października 2012

High 5 z…Burn The Witch!

Obszernie odpowiadają nam na pytania chłopaki z Burn The Witch ;)


1. Jak zaczęła się wasza przygoda z muzyką w ogóle? Szczególnie tą
ciężką?

Nasza historia z muzyką samą w sobie zaczęła się w okolicach gimnazjum. Wtedy, jak to większości dzieci, zaczęły nam się krystalizować gusta muzyczne, które akurat chcąc nie chcąc zaczęły obierać gitarowo cięższy azymut. Oczywiście w wielu historiach początki bywają śmieszne, ponieważ zaczynaliśmy od zespołów takich jak Korn, Slipknot, Soulfly, niektórzy z nas nawet nosili glany swego czasu. Ba, naszymi pierwszymi coverami były ‘Rght Now’ Korna i „Bodies” Drowning Pool. Dziś zagranie tego kawałka na koncercie byłoby dla nas – nie obrażając fanów – co najmniej niestosowne, co wręcz wprawiłoby nas w zażenowanie.
Do dziś dochodzi między nami do delikatnych niesnasek podczas komponowania, gdzie okazuje się, że nasz indywidualny gust muzyczny kształtuje naszą twórczość. Maciek – basista wychował się na Offspringu dla przykładu, Kinio – perkusista najchętniej grałby tylko bitdałny, mimo wszystko dogadujemy się całkiem dobrze Pierwszymi natomiast kapelami, które nas zainspirowały były falowo As I Lay Dying, numery jak ‘Forever’, ‘Darkest Nights’, Caliban swego czasu, oczywiście Parkway Drive, August Burn Red. O dziwo ogromną zajawę mieliśmy dawniej na poznańskie In Twilight Embrace.

2. Jakie są kulisy powstania Burn The Witch?
Początki samego zespołu sięgają czasu gimnazjum, gdzie na fundamentach innego bardziej projektu kumpelskiego, niż zespołu Kinio i Maciek ( perka, bas ), poszukiwali gitarzysty, żeby kontynuować zajawkę szkolną. Do zespołu trafił poznany na sylwestrze Szczur (gitara) oraz jego znajomy ze wspólnych gier koszykówki Przem (voc). Przez spory okres drugim gitarzystą była starszy od reszty Krystian, z którym niestety musieliśmy się pożegnać, a którego miejsc zajął Rasty (git), który w tamtym okresie był długowłosym wokalistą w innej krakowskiej kapeli. Na szczęście włosy ściął. Nowy twór przez czas grania z Krystianem nazywał się ‘Payback’. Zmiana nazwy była cezurą dla wspólnych występów z Rastym oraz jego debiutanckim koncertem w naszym składzie. W ciągu ostatnich chwil przed koncertem w naszej kanciapie trwała burza mózgów, podczas której wymyślaliśmy nową nazwę. Szczęśliwie, lub mniej trafiło na ‘Burn The Witch’, które Kinio w przypływie masy pomysłów odruchowo pisał w zeszycie, gdzie miał już wymyślone parędziesiąt wcześniejszych niezaakceptowanych propozycji. Ta okazała się trafiona. Bliższy okres tego wydarzenia? Jest to śmieszne, ale do końca nie pamiętamy. Na pewno był to już rok 2008. Mimo wszystko najważniejszą rzeczą, która nam towarzyszy jest przeświadczenie, że to nie talent, sprzęt, czy pochodzenie jest najważniejsze, a po prostu przyjaźń. Ona w kapeli potrafi dać najwięcej natchnienia a w chwilach kryzysu nie pozwala się rozpaść.


3. Coś na temat polskiego rynku muzycznego i sceny core'owej w naszym kraju?
Czasami za bycie szczerym można dostać pstryczka w nos, ale myślimy, że z tą wypowiedzią większość czytających ten wywiad się zgodzi. Głęboko wszyscy chcemy wierzyć, że scena metalcoreowe’a istnieje w Polsce i ma się dobrze. Natomiast prawda jest taka, że o wiele więcej ludzi chodzi na koncerty hardcoreowe. Niekiedy (nie mówimy tego ze złośliwości, ale niestety z autopsji) pojawiają się osoby, które bojkotują koncerty metalcoreowe nazywając je ‘gorszymi’, ‘gejcorem’ etc. Wiesz, nie chcemy nikogo zmuszać do słuchania naszej muzyki, nie o to chodzi. Natomiast ciężko nam zrozumieć sytuację, w której ktoś nie ma zamiaru słuchać na dłuższą metę kapeli, a staje się jej (oczywiście internetowym) krytykiem, który na forum publikuje jakie to wszystko jest chu**we. Niestety, ale wydaje nam się, że niektórzy odbiorcy są zbyt wymagający w stosunku do realnych możliwości kapel, ale to na marginesie. Dosyć trudno w naszym kraju się promować, wracając do głównego wątku. Ciężko znaleźć ludzi, którzy pomogliby Ci zorganizować koncert. Możemy to potwierdzić, bo sami szukaliśmy gigu podczas naszej ostatniej trasy, gdzie przez 2 tygodnie nikt nie chciał nam pomóc, a osoby, które miały nam pomóc wcześniej nie dały rady – mimo wszystko dziękujemy im za dobre chęci, bo starali się jak mogli. Stanęło na tym, że z 7 koncertów zagraliśmy cztery w planowym terminie i 3 w ciągu następnego tygodnia. Z tym, że wiesz, my na firmamencie polskim jesteśmy małą kapelą, która dopiero buduje jakąś swoją markę poprzez koncerty zwłaszcza. I wiesz, mimo, że na naszym koncercie w Gdańsku pojawiło się zaledwie 15 osób, to uważamy, że i tak był sens tam jechać. Natomiast sytuacja, gdzie najbardziej znana polska kapela z tego gatunku Drown My Day, których serdecznie pozdrawiamy, bo są jeszcze na Węgrzech w trasie, prosi o zorganizowanie koncertu za jedzenie i spanie, bez żadnych kosztów – i nie ma żadnej odpowiedzi świadczy o tym, że albo nie ma zapotrzebowania na takie koncerty, albo ktoś się boi takie koncerty organizować. Żeby zachęcić może przyszłych organizatorów chcielibyśmy opowiedzieć, że w tym roku podczas koncertu, który organizowaliśmy w Krakowie, żeby wypłacić wszystkie kapele sprzedaliśmy swój własny merch A ludzi chętnych do robienia imprez w swoim mieście potrzeba tej scenie najbardziej, bo zajawy na chodzenie i na granie zawsze biorą się z występów na żywo i imprez po. Gdyby nie organizacja koncertów z naszej strony w życiu nie poznalibyśmy wspaniałych ludzi grających muzykę w tym kraju.
Ładnie przechodząc do następnego punktu w sumie, możemy śmiało powiedzieć, że oprócz wymienionych ziomków z DMD jest jeszcze kilka innych kapel, którymi warto się zainteresować. Przede wszystkim Before A Burning Earth, którzy są naszymi najstarszymi przyjaciółmi wręcz, z pięknego Poznania, którzy grają świetną muzykę i wypadają rewelacyjnie na koncertach, co udowadniają za każdym razem jak ich widzimy. Chcielibyśmy tu jeszcze raz podziękować chłopakom za zaopiekowanie się nami podczas naszego ostatniego pobytu w Poznaniu. Dom Kaczego (perkusista BABE) zastaliśmy murowany, a zostawiliśmy rozje**ny. (xD)
Są rewelacyjni goście z Sailor’s Grave idąc dalej, jest Siren’s Dawn świetni panowie z Łodzi, jest Final Sacrifice, TJDB, oprócz nich jeszcze mnóstwo, także okazuje się, że muzyki jest bardzo, bardzo wiele, grunt, żeby było dla kogo ją grać. Choćby to miało być 15 osób w Gdańsku, dla których paręnaście godzin jechaliśmy samochodem
Mamy nadzieję, że ktoś w końcu zauważy jak duży potencjał drzemie w tej scenie i zechce wyłożyć troszkę pieniędzy na wsparcie. Ale to chyba tylko marzenia.

4.Kulisy nagrywania waszej EP'ki?


Nasza Epka, co tu ukrywać wydawana była za długo i czas jej wydawania jest odwrotnie proporcjonalny do jej jakości. Natomiast wszystko to wzięło się stąd, że była wydawana w chaosie. Liczył się czas. Mimo tego dwa nasze kawałki zostały bardzo dobrze przyjęte mowa tu o We Are Alive i World Against Me.

5. Plany na przyszłość bliską i dalszą?
19 października zagramy nasz ostatni koncert w tym roku (na Słowacji w Koszycach ze Słowackimi ‘Ante Portas’ i ‘Fading Tomorrow’, oraz ‘Sailor's Grave’ z Wawy), potem nikt o nas nie usłyszy aż do końca stycznia. Co będziemy robić? Tajemnica. Jedyne co mogę zdradzić, to to, że będziemy planowali nowe koncerty na wiosnę.



Dziękujemy chłopakom za wywiad i trzymamy za Nich kciuki! :)
STAY GOLD!
Saint

czwartek, 18 października 2012

High 5 z...There Is No Tomorrow!

High 5 z...There Is No Tomorrow

Piątkę z nami przybijają chłopaki z There Is No Tomorrow! ;)



1. Jak zaczęła się wasza przygoda z muzyką w ogóle? szczególnie tą
ciężką?


Czyżu: Ja w sumie odkąd zacząłem interesować się muzyką słuchałem wszystkiego co popadnie i nigdy się w jednym nurcie nie zamykałem. Bez sensu nawet wymieniać to wszystko. Jak któregoś dnia naszło mnie na coś mocniejszego, to pamiętam, że Semir mi kilka płytek pożyczył. Na początku zajarałem się Hopesfallem (No Wings To Speak Of !), ZAO i Few Left Standing. Potem doszli np. Saints Never Surrender, Enter Shikari, Defeater, August Burns Red, Life in Your Way, Botch... to tych kapel chyba najczęściej wracam.

Matt: Moja świadoma przygoda muzyczna zaczęła się od płyty Toxicity zespołu System Of A Down. Nieortodoksyjne patenty gitarowe, energia i bunt tej płyty po prostu mnie porwały! Później był wielki mega mix bluesa, classic rocka, trashu, nawet power metalu... Gdzieś po drodze pojawiły się ze dwie płytki Zao, troche punka i "Kinematografia" Paktofoniki (modnie teraz o tym wspominać więc wspominam zgodnie z prawdą ;D). Jednak w klimat bardziej core/noise wprowadził mnie nieco na siłę Semir, nasz perkusista. Było ciężko, nic mi nie wchodziło, a on cierpliwie katował mnie kolejnymi zespołami. Nie mogłem zrozumieć, jak można słuchać takiego bezsensownego naparzania. Pamiętam, że na początku po przesłuchaniu kilku kawałków Normy Jean z płyty Redeemer rozbolała mnie głowa! ;DDD Dziś wiem już, że jest to jedna z najlżejszych płyt NJ.


2. Jakie są kulisy powstania THERE IS NO TOMORROW?

Matt: Zespół powstał z przyjaźni, cierpliwości i prostego marzenia - by grać, ale jednocześnie przekazywać coś wartościowego przez naszą muzykę. Wszyscy jesteśmy ludźmi mocno i szczerze wierzącymi, co w sposób oczywisty determinuje nasze przesłanie. W tekstach poruszamy kwestię cierpienia, bólu, oszustw tego świata, ale i nadziei. Z bardziej technicznej strony wygląda to tak, że Ja i Semir (gitara i perkusja) od kilku lat mieliśmy sporadyczne próby i marzyliśmy, że może kiedyś uda się założyć zespół. Dudek (wokal) spadł do naszej kapeli z nieba, chyba nikt nie wie jakim cudem nasz kumpel, który większość życia słuchał rapu (i Marilyna Mansona) znalazł się na naszych próbach drąc mordę do mikrofonu. Podobnie było z Czyżem (bass). Szukaliśmy basisty jakiś czas i w końcu odezwaliśmy się do niego. Wpadł na próbę i po pewnym czasie wszystko zaczęło się kleić. Trzeba wspomnieć, że wszyscy znaliśmy się już wcześniej i nikt nigdy nie przypuszczał, że zaczniemy kiedykolwiek razem grać :)

Czyżu: Co do samej nazwy to cytat z Rockiego III. Scena w której Apollo trenuje podłamanego i zrezygnowanego Rockiego, który w pewnym momencie ma już dość i chce odłożyć trening na jutro. Creed szybko wbija mu do głowy, że nie ma jutra :)


3. Coś na temat polskiego rynku muzycznego i sceny core'owej w naszym kraju?

Czyżu: Polski rynek muzyczny to w dużej mierze straszna kupa. Czasem coś ambitniejszego próbuje się przebić, ale zazwyczaj niestety z marnym skutkiem. W każdym gatunku jest coś wartego uwagi, ale jakoś brakuje siły przebicia się do tego masowego odbiorcy. Co do samej core’owej sceny, to mam odczucie, że jest strasznie podzielona, a bez dużego headlinera ludziom nie chce się za bardzo chodzić na gigi. Szkoda tym większa, że jest naprawdę sporo krajowych kapel hc, grind czy metalcoreowych, czy takich niewiadomo jakich jak my, które zasługują na dużo większe rozpoznanie.

Matt: Dla mnie z takich młodych kapel wartych uwagi jest np: Street Chaos, ForMyDemons, Zeal, Astrid Lindgren i podepnę tu jeszcze To Leave A Trace z Ukrainy, bo częściej grają u nas niż u siebie, a grają na bardzo wysokim poziomie.

4.Kulisy nagrywania waszej EP'ki?



Matt: Gdzieś na youtubie hulał krótki filmik na ten temat, jesli wpisze się w wyszukiwarke "there is no tomorrow demo making of" powinno wyskoczyć. Po krótce powiedzieć mogę, że ślady nagrywał nasz dobry duch zespołu, przyjaciel i kuzyn Semira, Michał Kowalik. Następnie demo zostało zmixowane w Aurora Studio, należącym do Daniela Witczaka z Zeala.

Czyżu: Kiedy powstawały te utwory wciąż szukaliśmy jakiegoś stylu, który nie wydawał nam się wtórny. Nie chcieliśmy powtarzać tego co ktoś na scenie już zrobił, ale każdy z nas przyszedł z nieco innych muzycznych klimatów i musieliśmy naszukać się jakiegoś złotego środka. Te trzy numery, które znalazły się na demku chyba najlepiej z dotychczasowego dorobku się kleiły stylistycznie. Sporo czasu zajęło nam wymyślenie brzmienia, które by wszystkim nam leżało. Tu sporo pomógł Daniel z Aurory podsyłając różne wstępne miksy.

5. Plany na przyszłość bliską i dalszą?

Grać, zarażać pasją, zaprzyjaźniać się z ludźmi, dawać nadzieję, nie poddawać się, walczyć i mocno wierzyć. Widzimy się na gigach, naszych lub waszych!



I tego chłopaki życzymy Wam z całego serca! :)

STAY GOLD!
Saint