środa, 21 listopada 2012

High 5 z...Heroes Get Remembered!

Długo wyczekiwana Wysoka Piątka z Heroes Get Remembered!


1. Jak zaczęła się twoja przygoda z muzyką w ogóle? szczególnie tą ciężką

1. AREK: Mój dziadek grał w kapeli w latach 70' i to właśnie on nauczył mnie grać na gitarze. W wieku 12 lat dostałem pierwszą gitarę marki Mayones i jakoś to poszło.
ROBERT: Muzyką w ogóle zainteresowałem się stosunkowo późno, bo ok 15 roku życia. Zdecydowanie największy wpływ na mnie w tym okresie miały albumy Iron Maiden z lat 80. Ich muzyka pchnęła mnie do tego, aby zacząć grać na bębnach. W wieku 17/18 lat kupiłem pierwszy zestaw perkusyjny i zacząłem grać w punkowych bandach, aż do 2005 kiedy trafiłem do Getahead, z którego bezpośrednio powstało Heroes Get Remembered.
MART: Kiedy miałem około 7 lat na wakacje przyjechał do mnie mój kilka starszy kuzyn z USA. Pamiętam, że pożyczał mi wtedy discmana co było super rarytasem! Słuchałem jego płyt, nawet nie pamiętam dokładanie jakich, ale zapytałem go kiedyś jakiej muzyki słucha, odpowiedział "szybkiej i mocnej". Jakiś czas później dostałem kieszonkowe, poszedłem do lokalnego sklepu muzycznego, stanąłem na palcach, oparłem się o ladę i poprosiłem o kasetę z muzyką "szybką i mocną", a brodaty, długowłosy sprzedawca dał mi "Master of Puppets" - jeden z ulubionych albumów do dziś.

2. Jakie są kulisy powstania HGR?

2. AREK: Heroes Get Remembered powstało na gruzach kalifornia punkowej kapeli Getahead. Zdecydowaliśmy się zmienić styl muzyczny, dlatego też zmieniliśmy nazwę mimo że skład wówczas pozostał praktycznie ten sam. Najśmieszniejsze jest to, że Mart też grał kiedyś w Getahead tyle że na perkusji, czujemy się jakby wszechświat od zawsze chciał abyśmy grali razem .


3 Coś na temat polskiego rynku muzycznego i sceny core'owej w naszym kraju?

3. AREK: Cieszy nas niezmiernie, że scena cały czas się rozwija i pojawia się coraz więcej ciekawych kapel. Niestety polski rynek muzyczny jest dosyć specyficzny i sporo zespołów, mimo że tworzy muzykę na absolutnie światowym poziomie nie jest w zarobić na życie graniem.
MART: Rynek muzyczny tak samo jak każdy inny w systemie kapitalistycznym działa bardzo prężnie i uczciwie w myśl zasad "co się najlepiej sprzeda" i "kto ma więcej forsy ten decyduje". Mamy zatem to co widać i słychać włączając najbardziej popularne rozgłośnie radiowe i oglądając programy telewizyjne. Zastanawiające tylko jest która z tych zasad ma na rynek większy wpływ, bo albo bogacą się ludzie o specyficznych folkowo-popowych, podszytych weselnymi melodiami i wybitnie kiczowatymi tekstami upodobaniach, albo większość fanów muzyki tego na prawdę potrzebuje. Nie da się ukryć, że wiele zespołów świadomie nie wychodzi ze swojej niszy żeby konfrontacji z takim rynkiem uniknąć i dlatego fani o dobra muzykę muszą się bardzo postarać, tu akurat wiele zagranicznych zespołów może pozazdrościć polskiej publiczności, ludzie są bardzo oddani i wkręceni. Nie ma nic piękniejszego niż widok dobrze bawiących się ludzi którzy kochają muzykę, wystarczy przyjść na koncert... wystarczy przyjść a atmosfera się udzieli.

4. Kulisy nagrywania waszego materiału?


4. AREK: Pierwsza EPka nagrywana była już w zamierzchłych czasach dlatego ciężko jest przypomnieć sobie głównie w naszym domowym studiu, z wyjątkiem When The Lights Go Down, które zostało zarejestrowane w studiu Marka Kościkiewicza w Warszawie. Obecnie nagrywamy w studiu VIVI SOUND w Otwocku, gdzie pracuję, dlatego też nie mamy sztywno ustalonego grafiku i możemy w spokoju dopracować każdy utwór.
MART: Nagrywa się super, powoli i solidnie powstaje absolutnie odjazdowy album. Nagranie wszystkich naszych utworów w wersjach demo okazało się świetnym pomysłem, mamy punkt zaczepienia przez co możemy dokładniej dopracować, to co chcemy. Te które znajda się na albumie będą jeszcze lepsze!

5. Plany na przyszłość bliską i dalszą?

5. AREK: Przede wszystkim nagranie i wydanie płyty. Oprócz tego chcielibyśmy nakręcić kilka teledysków, bo to dzisiaj chyba najfajniejsza forma promocji.
ROBERT: Z wydaną płytą w ręku będzie nam na pewno łatwiej grać koncerty. Chcemy poprawić się pod tym kątem, bo w ostatnim roku, graliśmy ich zdecydowanie za mało, a to jest to, co nas na prawdę nakręca i trzyma przy życiu.
MART: Plany na dalszą i bliższa przyszłość są bardzo podobne. Chcemy nagrywać muzykę i grać koncerty.



STAY GOLD!
Saint

czwartek, 15 listopada 2012

High 5 z...: Setting The Woods On Fire

Udało mi się przybić piątkę z chłopakami z STWOF. Jest to dla mnie całkiem ważna chwila, bo jest to jeden z moich ulubionych zespołów, bardzo cenię ich muzykę (jakby mieszanka indie/emo/post-hardcore'u) a teraz udało mi się podpytać ich o parę rzeczy. Oto one:

1. Jak zaczęła się twoja przygoda z muzyką w ogóle? szczególnie tą ciężką


Dominik:
Mój tata ma kolekcje płyt głównie z muzyką czasów jego młodości,
głównie z lat 70. - rock progresywny i elektronika z tamtych czasów.
Jako nieduży chłopiec miałem parę ulubionych rzeczy. Niektóre lubię do
dziś jak Kraftwerk i King Crimson. Później muzykę już bardziej
współczesną poznawałem od kolegów w szkole. Na stadionie X-lecia
kupiłem płytę Offspring i zacząłem się interesować gitarowymi
zespołami, które jakoś docierały do podstawówkowej publiczności.
Powoli rozwijał się obrót muzyki w internecie i można było poznać dużo
więcej ciekawszych. Wiele zawdzięczam soulseekowi, którego pewnie
wiele osób już nie pamięta.

Marcin:
Ja z głośników rodziców pamiętam Beatlesów, a z moich wtedy leciał rap. To była podstawówka. Potem standardzik, NOFX, Pulley, wspomniany już Offspring. Chwile póżniej Nirvana dzięki której odkryłem Dinosaur Jr. i Sonic Youth. Następnie głównym źródłem nowej (przynajmniej dla mnie) muzyki były filmy deskorolkowe. Modest Mouse, Fugazi, Black Flag, zresztą Fix Me to był pierwszy numer jakiego nauczyłem się grać na gitarze. To było gimnaaaazjum. Gdzieś w tym momencie ważną rolę odegrały oczywiście internety, soulseek, wymiana plików, coś za coś od nieznajomych z zagranicy. I zaczeło się - Sunny Day Real Estate, At The Drive-In, The Get Up Kids i mój do dziś ulubiony Thursday. Zacząłem interesować się takimi klimatami, wchodzić głębiej w temat niezależnych labeli, głównie interesowała mnie ameryka. Zaczeły pojawiać się też cięższe kapele, Converge, Coalesce, Orchid, Ampere. Na moment totalnie wsiąkłem we Francje - Daitro, Amanda Woodward, Sed Non Satiata. Wielki wpływ miało na mnie wszystko co wydała wytwórnia Deep Elm w pierwszej połowie lat dwutysięcznych.

2. Jakie są kulisy powstania STWOF?


Marcin: Hmm to było dawno, 2006, 2007, jakoś tak. Najpierw to to był taki mój solowy projekcik. Wszystkie moje młodzieńcze indie rockowe zespoły poumierały i nikt nie chciał grać post hardcore' emocore, whatever. Tak więc tak, perkusja programowana z komputera plus bas i gitary nagrane przeze mnie, próbowałem dogrywać żywe talerze do tej komputerowej perkusji ale nic z tego nie wyszło. Zupełnie przez przypadek odezwał się perkusista ze starego ogłoszenia, takiego które zamieściliśmy z kolegą szukając kogoś do kapeli, która między czasie znalazła już bębniaża (Piotrek, który to potem został pierwszym basistą STWOF) i zdążyła się rozpaść. Chyba wczesniej próbowaliśmy się spotkać na próbe ale nie dograliśmy się czasowo. Przez przypadek wysłałem mu jakiegoś zbiorowego maila z zaproszeniem do czegoś tam typu myspace czy cos a w odpowiedzi padło pytanie czy dalej szukam perkusisty. Pomyślałem, że to szansa dla mojego solo projektu. Szybko zkołowałem wspomnianego perkusiste jako basiste i spotkaliśmy się. Od razu zaskoczyło no i się zaczeło. Basiste zmieniliśmy dosyć szybko, miał inny zespół. Jakoś w 2007 dołączył Dominik i jest do dziś i jest fajnie. Z ostatniej chwili: Odszedł perkusista Karol a na jego miejsce przyszedł perkusista Ryan, który przyjechał do Polski z Austin w stanie Texas. Dodatkowo przyjęliśmy drugiego gitarzyste Janka i teraz gramy we czterech co bardzo zmieniło nasze brzmienie. Już niedługo dowody.


3 Coś na temat polskiego rynku muzycznego i sceny core'owej w naszym kraju?

Dominik: Polski rynek muzyczny to kwestia, która chyba nas nie do końca
dotyczy. Scena core'wa jako całość chyba nie istnieje, jest parę
środowisk, czy to związanych z hardcore czy punkiem albo bardziej
pokręconymi dźwiękami i tam pomalutku coś się dzieje.

4. Kulisy nagrywania Ruins?

Marcin: Ruins EP nagraliśmy w Prusiewicz Sound Studio w Owczarach, pod Krakowem. Było to dla nas bardzo ważne doświadczenie. To jest profesjonalne studio, które daje dużo możliwości ale stawia też wiele wymagań. Warunki były doskonałe, mieszkaliśmy nad studiem, właściwie na odludziu. Rano pobudka - do pracy i spać. I tak codziennie. Ideał. Zdecydowaliśmy się nagrywać na taśmę analogową co wyklucza nagrywanie partii 'na raty' co jest bardzo częste przy nagraniach na komputer. Trzeba było wszystko ładnie zagrać od a do z. To było ciekawe doświadczenie. Bardzo wiele nauczyliśmy się od Marcina Prusiewicza i na pewno w bliskiej przyszłości będziemy z nim nagrywać.


5. Plany na przyszłość bliską i dalszą?

Marcin: PŁYTA! Jesteśmy w trakcie przeprowadzki do nowej sali prób co troche przeszkadza w pracy ale 100% focus jest teraz na płyte i na dogranie się w nowym składzie. Płyta i koncerty, dużo koncertów.

Dominik:
Chciałbym byśmy nagrali jak najlepszą płytę i grali jak najwięcej
koncertów. Dobrze by było zagrać za granicą. Aby to się stało możliwe,
musismy jeszcze dobrze się dotrzeć z naszymi nowymi kolegami w
zespole, Ryanem i Jankiem. Ale 2013 powinien być dobrym rokiem dla
STWOF.

czwartek, 8 listopada 2012

High 5 z ... No Wings For Icarus!

Nasz włoski wysłannik Alex podesłał mi naprawdę konkretny włoski band. No Wings For Icarus to zespół z Verony grający alternatywny metalcore/post-hardcore. Udało mi się zadać im parę pytań:

1. Opowiedzcie, jaka historia kryje się za powstaniem waszej kapeli?


1. Zaczęliśmy (Alberto, Lorenzo i Gianluca)grać na początku 2011 roku z inną nazwą i składem, działalność pod szyldem "No Wings For Icarus" zaczęliśmy dopiero w czerwcu wraz z dołączeniem Pietro (wcześniej w Dear Alaska)i Marco (współpracował wcześniej z Pietro i Lorenzo)
2. Co/kto jest dla was największą inspiracją?
2. Naszą główną inspiracją jest tak zwany "sheffield sound"(śmiech). Zespoły jak Bring Me The Horizon, Architects, Deaf Havana, While She Sleeps...głównie brytyjskie kapele. Lubimy również zespoły jak Underoath i August Burns Red. Ale nasza największa inspiracja to my sami haha, lubimy być oryginalni, no i oryginalne zespoły.


3. Jak zaczęła się wasza przygoda z muzyką? Szczególnie tą ciężką :).

3. Wszyscy eksperymentowaliśmy z różnymi gatunkami i mieliśmy różne doświadczenia, ale wspólnie chcieliśmy spróbować czegoś nowego więc we wrześniu (2011) nagraliśmy nasze pierwsze EP z bardziej metalcore'owym brzmieniem. Po odejściu Gianluci w grudniu nagraliśmy nowy singiel, a przez wakacje 2012 razem z nowym gitarzystą (Elia, poprzednio w Dear Alaska)nagraliśmy drugie EP - "Everything Flows" w studiu Adrenaline dzięki Daniele Nelli (Tasters) i Davidowi Bitozzi. EP'ka będzie dostępna już w ciągu paru dni.
4. Opowiedzcie coś o scenie "core'owej" w waszym kraju.
4. Włoska scena nie jest jeszcze tak rozwinięta i dość trudno jest ją promować, ale w całych włoszech jest sporo zespołów grających tego rodzaju muzyke, a pomiędzy nimi nawiązuje się wspaniała współpraca, więc nie jest trudno o zorganizowanie koncertu w niemalże każdej części kraju, każdy chętny jest do pomocy , a frekwencja coraz bardziej dopisuje.!


5. Powiedzcie jeszcze coś o waszej nadchodzącej EP'ce i planach na przyszłość. Spotkamy was gdzieś w okolicy?
5. Ep będzie miało świetne i szczególne bzrmienie, co jest wynikiem wielu czynników i doświadczeń...Jesteśmy bardzo dumni z tych piosenek i mamy nadzieje że przypadną wam do gustu. Zamierzamy wiosną wyruszyć w tour po Europie, niestety nie będziemy w Polsce, ale jeśli znaleźlibyście się gdzieś w pobliżu Czech, Holandii czy Niemiec - zapraszamy!

poniedziałek, 22 października 2012

High 5 z…Burn The Witch!

Obszernie odpowiadają nam na pytania chłopaki z Burn The Witch ;)


1. Jak zaczęła się wasza przygoda z muzyką w ogóle? Szczególnie tą
ciężką?

Nasza historia z muzyką samą w sobie zaczęła się w okolicach gimnazjum. Wtedy, jak to większości dzieci, zaczęły nam się krystalizować gusta muzyczne, które akurat chcąc nie chcąc zaczęły obierać gitarowo cięższy azymut. Oczywiście w wielu historiach początki bywają śmieszne, ponieważ zaczynaliśmy od zespołów takich jak Korn, Slipknot, Soulfly, niektórzy z nas nawet nosili glany swego czasu. Ba, naszymi pierwszymi coverami były ‘Rght Now’ Korna i „Bodies” Drowning Pool. Dziś zagranie tego kawałka na koncercie byłoby dla nas – nie obrażając fanów – co najmniej niestosowne, co wręcz wprawiłoby nas w zażenowanie.
Do dziś dochodzi między nami do delikatnych niesnasek podczas komponowania, gdzie okazuje się, że nasz indywidualny gust muzyczny kształtuje naszą twórczość. Maciek – basista wychował się na Offspringu dla przykładu, Kinio – perkusista najchętniej grałby tylko bitdałny, mimo wszystko dogadujemy się całkiem dobrze Pierwszymi natomiast kapelami, które nas zainspirowały były falowo As I Lay Dying, numery jak ‘Forever’, ‘Darkest Nights’, Caliban swego czasu, oczywiście Parkway Drive, August Burn Red. O dziwo ogromną zajawę mieliśmy dawniej na poznańskie In Twilight Embrace.

2. Jakie są kulisy powstania Burn The Witch?
Początki samego zespołu sięgają czasu gimnazjum, gdzie na fundamentach innego bardziej projektu kumpelskiego, niż zespołu Kinio i Maciek ( perka, bas ), poszukiwali gitarzysty, żeby kontynuować zajawkę szkolną. Do zespołu trafił poznany na sylwestrze Szczur (gitara) oraz jego znajomy ze wspólnych gier koszykówki Przem (voc). Przez spory okres drugim gitarzystą była starszy od reszty Krystian, z którym niestety musieliśmy się pożegnać, a którego miejsc zajął Rasty (git), który w tamtym okresie był długowłosym wokalistą w innej krakowskiej kapeli. Na szczęście włosy ściął. Nowy twór przez czas grania z Krystianem nazywał się ‘Payback’. Zmiana nazwy była cezurą dla wspólnych występów z Rastym oraz jego debiutanckim koncertem w naszym składzie. W ciągu ostatnich chwil przed koncertem w naszej kanciapie trwała burza mózgów, podczas której wymyślaliśmy nową nazwę. Szczęśliwie, lub mniej trafiło na ‘Burn The Witch’, które Kinio w przypływie masy pomysłów odruchowo pisał w zeszycie, gdzie miał już wymyślone parędziesiąt wcześniejszych niezaakceptowanych propozycji. Ta okazała się trafiona. Bliższy okres tego wydarzenia? Jest to śmieszne, ale do końca nie pamiętamy. Na pewno był to już rok 2008. Mimo wszystko najważniejszą rzeczą, która nam towarzyszy jest przeświadczenie, że to nie talent, sprzęt, czy pochodzenie jest najważniejsze, a po prostu przyjaźń. Ona w kapeli potrafi dać najwięcej natchnienia a w chwilach kryzysu nie pozwala się rozpaść.


3. Coś na temat polskiego rynku muzycznego i sceny core'owej w naszym kraju?
Czasami za bycie szczerym można dostać pstryczka w nos, ale myślimy, że z tą wypowiedzią większość czytających ten wywiad się zgodzi. Głęboko wszyscy chcemy wierzyć, że scena metalcoreowe’a istnieje w Polsce i ma się dobrze. Natomiast prawda jest taka, że o wiele więcej ludzi chodzi na koncerty hardcoreowe. Niekiedy (nie mówimy tego ze złośliwości, ale niestety z autopsji) pojawiają się osoby, które bojkotują koncerty metalcoreowe nazywając je ‘gorszymi’, ‘gejcorem’ etc. Wiesz, nie chcemy nikogo zmuszać do słuchania naszej muzyki, nie o to chodzi. Natomiast ciężko nam zrozumieć sytuację, w której ktoś nie ma zamiaru słuchać na dłuższą metę kapeli, a staje się jej (oczywiście internetowym) krytykiem, który na forum publikuje jakie to wszystko jest chu**we. Niestety, ale wydaje nam się, że niektórzy odbiorcy są zbyt wymagający w stosunku do realnych możliwości kapel, ale to na marginesie. Dosyć trudno w naszym kraju się promować, wracając do głównego wątku. Ciężko znaleźć ludzi, którzy pomogliby Ci zorganizować koncert. Możemy to potwierdzić, bo sami szukaliśmy gigu podczas naszej ostatniej trasy, gdzie przez 2 tygodnie nikt nie chciał nam pomóc, a osoby, które miały nam pomóc wcześniej nie dały rady – mimo wszystko dziękujemy im za dobre chęci, bo starali się jak mogli. Stanęło na tym, że z 7 koncertów zagraliśmy cztery w planowym terminie i 3 w ciągu następnego tygodnia. Z tym, że wiesz, my na firmamencie polskim jesteśmy małą kapelą, która dopiero buduje jakąś swoją markę poprzez koncerty zwłaszcza. I wiesz, mimo, że na naszym koncercie w Gdańsku pojawiło się zaledwie 15 osób, to uważamy, że i tak był sens tam jechać. Natomiast sytuacja, gdzie najbardziej znana polska kapela z tego gatunku Drown My Day, których serdecznie pozdrawiamy, bo są jeszcze na Węgrzech w trasie, prosi o zorganizowanie koncertu za jedzenie i spanie, bez żadnych kosztów – i nie ma żadnej odpowiedzi świadczy o tym, że albo nie ma zapotrzebowania na takie koncerty, albo ktoś się boi takie koncerty organizować. Żeby zachęcić może przyszłych organizatorów chcielibyśmy opowiedzieć, że w tym roku podczas koncertu, który organizowaliśmy w Krakowie, żeby wypłacić wszystkie kapele sprzedaliśmy swój własny merch A ludzi chętnych do robienia imprez w swoim mieście potrzeba tej scenie najbardziej, bo zajawy na chodzenie i na granie zawsze biorą się z występów na żywo i imprez po. Gdyby nie organizacja koncertów z naszej strony w życiu nie poznalibyśmy wspaniałych ludzi grających muzykę w tym kraju.
Ładnie przechodząc do następnego punktu w sumie, możemy śmiało powiedzieć, że oprócz wymienionych ziomków z DMD jest jeszcze kilka innych kapel, którymi warto się zainteresować. Przede wszystkim Before A Burning Earth, którzy są naszymi najstarszymi przyjaciółmi wręcz, z pięknego Poznania, którzy grają świetną muzykę i wypadają rewelacyjnie na koncertach, co udowadniają za każdym razem jak ich widzimy. Chcielibyśmy tu jeszcze raz podziękować chłopakom za zaopiekowanie się nami podczas naszego ostatniego pobytu w Poznaniu. Dom Kaczego (perkusista BABE) zastaliśmy murowany, a zostawiliśmy rozje**ny. (xD)
Są rewelacyjni goście z Sailor’s Grave idąc dalej, jest Siren’s Dawn świetni panowie z Łodzi, jest Final Sacrifice, TJDB, oprócz nich jeszcze mnóstwo, także okazuje się, że muzyki jest bardzo, bardzo wiele, grunt, żeby było dla kogo ją grać. Choćby to miało być 15 osób w Gdańsku, dla których paręnaście godzin jechaliśmy samochodem
Mamy nadzieję, że ktoś w końcu zauważy jak duży potencjał drzemie w tej scenie i zechce wyłożyć troszkę pieniędzy na wsparcie. Ale to chyba tylko marzenia.

4.Kulisy nagrywania waszej EP'ki?


Nasza Epka, co tu ukrywać wydawana była za długo i czas jej wydawania jest odwrotnie proporcjonalny do jej jakości. Natomiast wszystko to wzięło się stąd, że była wydawana w chaosie. Liczył się czas. Mimo tego dwa nasze kawałki zostały bardzo dobrze przyjęte mowa tu o We Are Alive i World Against Me.

5. Plany na przyszłość bliską i dalszą?
19 października zagramy nasz ostatni koncert w tym roku (na Słowacji w Koszycach ze Słowackimi ‘Ante Portas’ i ‘Fading Tomorrow’, oraz ‘Sailor's Grave’ z Wawy), potem nikt o nas nie usłyszy aż do końca stycznia. Co będziemy robić? Tajemnica. Jedyne co mogę zdradzić, to to, że będziemy planowali nowe koncerty na wiosnę.



Dziękujemy chłopakom za wywiad i trzymamy za Nich kciuki! :)
STAY GOLD!
Saint

czwartek, 18 października 2012

High 5 z...There Is No Tomorrow!

High 5 z...There Is No Tomorrow

Piątkę z nami przybijają chłopaki z There Is No Tomorrow! ;)



1. Jak zaczęła się wasza przygoda z muzyką w ogóle? szczególnie tą
ciężką?


Czyżu: Ja w sumie odkąd zacząłem interesować się muzyką słuchałem wszystkiego co popadnie i nigdy się w jednym nurcie nie zamykałem. Bez sensu nawet wymieniać to wszystko. Jak któregoś dnia naszło mnie na coś mocniejszego, to pamiętam, że Semir mi kilka płytek pożyczył. Na początku zajarałem się Hopesfallem (No Wings To Speak Of !), ZAO i Few Left Standing. Potem doszli np. Saints Never Surrender, Enter Shikari, Defeater, August Burns Red, Life in Your Way, Botch... to tych kapel chyba najczęściej wracam.

Matt: Moja świadoma przygoda muzyczna zaczęła się od płyty Toxicity zespołu System Of A Down. Nieortodoksyjne patenty gitarowe, energia i bunt tej płyty po prostu mnie porwały! Później był wielki mega mix bluesa, classic rocka, trashu, nawet power metalu... Gdzieś po drodze pojawiły się ze dwie płytki Zao, troche punka i "Kinematografia" Paktofoniki (modnie teraz o tym wspominać więc wspominam zgodnie z prawdą ;D). Jednak w klimat bardziej core/noise wprowadził mnie nieco na siłę Semir, nasz perkusista. Było ciężko, nic mi nie wchodziło, a on cierpliwie katował mnie kolejnymi zespołami. Nie mogłem zrozumieć, jak można słuchać takiego bezsensownego naparzania. Pamiętam, że na początku po przesłuchaniu kilku kawałków Normy Jean z płyty Redeemer rozbolała mnie głowa! ;DDD Dziś wiem już, że jest to jedna z najlżejszych płyt NJ.


2. Jakie są kulisy powstania THERE IS NO TOMORROW?

Matt: Zespół powstał z przyjaźni, cierpliwości i prostego marzenia - by grać, ale jednocześnie przekazywać coś wartościowego przez naszą muzykę. Wszyscy jesteśmy ludźmi mocno i szczerze wierzącymi, co w sposób oczywisty determinuje nasze przesłanie. W tekstach poruszamy kwestię cierpienia, bólu, oszustw tego świata, ale i nadziei. Z bardziej technicznej strony wygląda to tak, że Ja i Semir (gitara i perkusja) od kilku lat mieliśmy sporadyczne próby i marzyliśmy, że może kiedyś uda się założyć zespół. Dudek (wokal) spadł do naszej kapeli z nieba, chyba nikt nie wie jakim cudem nasz kumpel, który większość życia słuchał rapu (i Marilyna Mansona) znalazł się na naszych próbach drąc mordę do mikrofonu. Podobnie było z Czyżem (bass). Szukaliśmy basisty jakiś czas i w końcu odezwaliśmy się do niego. Wpadł na próbę i po pewnym czasie wszystko zaczęło się kleić. Trzeba wspomnieć, że wszyscy znaliśmy się już wcześniej i nikt nigdy nie przypuszczał, że zaczniemy kiedykolwiek razem grać :)

Czyżu: Co do samej nazwy to cytat z Rockiego III. Scena w której Apollo trenuje podłamanego i zrezygnowanego Rockiego, który w pewnym momencie ma już dość i chce odłożyć trening na jutro. Creed szybko wbija mu do głowy, że nie ma jutra :)


3. Coś na temat polskiego rynku muzycznego i sceny core'owej w naszym kraju?

Czyżu: Polski rynek muzyczny to w dużej mierze straszna kupa. Czasem coś ambitniejszego próbuje się przebić, ale zazwyczaj niestety z marnym skutkiem. W każdym gatunku jest coś wartego uwagi, ale jakoś brakuje siły przebicia się do tego masowego odbiorcy. Co do samej core’owej sceny, to mam odczucie, że jest strasznie podzielona, a bez dużego headlinera ludziom nie chce się za bardzo chodzić na gigi. Szkoda tym większa, że jest naprawdę sporo krajowych kapel hc, grind czy metalcoreowych, czy takich niewiadomo jakich jak my, które zasługują na dużo większe rozpoznanie.

Matt: Dla mnie z takich młodych kapel wartych uwagi jest np: Street Chaos, ForMyDemons, Zeal, Astrid Lindgren i podepnę tu jeszcze To Leave A Trace z Ukrainy, bo częściej grają u nas niż u siebie, a grają na bardzo wysokim poziomie.

4.Kulisy nagrywania waszej EP'ki?



Matt: Gdzieś na youtubie hulał krótki filmik na ten temat, jesli wpisze się w wyszukiwarke "there is no tomorrow demo making of" powinno wyskoczyć. Po krótce powiedzieć mogę, że ślady nagrywał nasz dobry duch zespołu, przyjaciel i kuzyn Semira, Michał Kowalik. Następnie demo zostało zmixowane w Aurora Studio, należącym do Daniela Witczaka z Zeala.

Czyżu: Kiedy powstawały te utwory wciąż szukaliśmy jakiegoś stylu, który nie wydawał nam się wtórny. Nie chcieliśmy powtarzać tego co ktoś na scenie już zrobił, ale każdy z nas przyszedł z nieco innych muzycznych klimatów i musieliśmy naszukać się jakiegoś złotego środka. Te trzy numery, które znalazły się na demku chyba najlepiej z dotychczasowego dorobku się kleiły stylistycznie. Sporo czasu zajęło nam wymyślenie brzmienia, które by wszystkim nam leżało. Tu sporo pomógł Daniel z Aurory podsyłając różne wstępne miksy.

5. Plany na przyszłość bliską i dalszą?

Grać, zarażać pasją, zaprzyjaźniać się z ludźmi, dawać nadzieję, nie poddawać się, walczyć i mocno wierzyć. Widzimy się na gigach, naszych lub waszych!



I tego chłopaki życzymy Wam z całego serca! :)

STAY GOLD!
Saint

poniedziałek, 24 września 2012

Short Review...Billy Talent "Dead Silence"

Siema, dzisiaj recenzji zostanie podesłana nam przez radio Eska ROCK najnowsza płytka kanadyjskiego Billy Talent – Dead Silence!


Zespołu chyba nikomu nie trzeba przedstawiać! Dla formalności : założony w 1993 (pod nazwą Pezz) w Toronto, formacja siedzi głównie w punk rocku ocierając się o screamo, melodic hardcore i alternatywę. Na koncie ma 4 płyty jako Billy Talent ( I, II, III i Dead Silence) i jedną jako wcześniej wspomniany Pezz ( Watoosh!).

Bierzmy się za sedno sprawy :
Dead Silence został opublikowany na profilu soundcloud grupy już 4 września, na półki sklepowe trafił równo tydzień później. Produkcją zajął się gitarzysta grupy – Ian DS’a, wydawca to kanadyjski oddział Warnera. Okładkę eleganckiego digipacka przyozdobiła grafika wykonana przez Kena Taylor’a.



Na jakże, w mojej opinii, udany krążek składa się 14 kawałków. Szczególnie na tle mocnego punkowego grania wyróżnia się otwierający album „Lonely Road To Absolution” (w którym jak dla mnie mona się dosłyszeć inspiracji Jackiem Blackiem i Tenacious D…przypadek?) oraz nieco wolniejszy, ale a to delikatniejszy „Stand Up And Run” (kojarzący mi się nieco z Foo Fighters) i utrzymany w podobnym klimacie „Swallowed Up By The Ocean”.



Reszta to czysty „punkowy czad” w kanadyjskim wydaniu, lecz nie na tyle czysty żeby zmieszał nam się w jedną masę. Wyróżniłbym chociaż „Man Alive” bądź tytułowy „Dead Silence”. Mój ulubiony kawałek to chyba "Hanging By a Thread".



Znajdziemy wszystko to, do czego formacja przyzwyczaiła nas poprzednimi krążkami : chwytliwe melodie, szalenie melodyjne, momentami skandowane chórki, scream Ben’a oraz wyróżniająca się na maxa gitara Ian’a. Nie jest typowy punk rock, chłopaki eksperymentują i dobrze im to wychodzi. Słuchając tego albumu nie nudziłem się ani przez chwilę. Płytę promują single „Viking Death March” i „Suprise Suprise”. Jakbym szkolił zespoły, za ten krążek BT dostałoby be wahania mocne 5, naprawdę polecam!



Chciałbym podziękować radiu Eska Rock za płytę do recenzji, naprawdę mega stacja, polecam!

wtorek, 18 września 2012

Merch Story...Unrest Clothing!

Dzisiaj w "Merch Story" poopowiada nam trochę Unrest Clothing !

1. Jak powstało Unrest Clothing?

Od dawna myśleliśmy z moja kobieta nad jakimś wspólnym zajęciem. Mi od zawsze chodziło po głowie projektowanie wzorów na koszulki. Sam mam całą szafę tishertów różnych bandów, przetestowałem wiele firm produkujących koszulki, więc mam na tym polu jakieś doświadczenie. Jak widać pomysł się przyjął i od tej pory głowy mamy pełne pomysłów na kolejne wzory. Staramy się żeby nasze ciuchy były jak najlepsze jakościowo i żebyśmy sami chcieli w nich chodzić, a to jest chyba najlepszy wyznacznik jakości.



2. Jak to sie stało, ze zrobiliście ''zespołowe'' koszulki (Jenna Eight)?


Od początku chcieliśmy żeby Unrest było wyłącznie naszym projektem. Nie braliśmy pod uwagę współpracy z zespołem. Po rozpoczęciu promocji na facebooku, zaczęło sie do nas odzywać wiele zespołów. Byliśmy do tego sceptycznie nastawieni, ale brzmienie Jenny Eight bardzo nas zainteresowało. Nie jestem fanem łączenia ostrej muzyki core'owej lub metalowej z muzyką elektroniczną, ale w przypadku Jenny zrobiło to na mnie duże wrażenie. Podjęliśmy decyzję o współpracy i nie żałujemy tego. W ciągu tych kilku miesięcy dość dobrze się poznaliśmy i śmiało mogę stwierdzić, że oprócz tego, że grają niezłą muzykę to jeszcze są wspaniałymi ludźmi! Nasz ostatni wspólny projekt to lyric video Jenny do kawałka Caroline, z którego jesteśmy bardzo dumni! Możecie go znaleźć na youtubie pod tym linkiem
: http://www.youtube.com/watch?v=c2d0CV-judo

3. Grafiki na wasze ciuchy robicie sami, czy współpracujecie z artystami/grafikami?


Jak do tej pory wszystkie nasze grafiki wykonaliśmy wspólnie z Cokim Greenway'em (polecamy The Art Of Greenway na facebooku). Cały proces powstawania wzoru wygląda tak, że wspólnie z Natalią uzgadniamy kolejny art, a potem pomysł przedstawiamy grafikowi. Po paru dniach dostajemy ogólny szkic i myślimy nad dalszymi szczegółami. Nigdy nie kupiliśmy i nie kupimy gotowych wzorów, chcemy by każdy z nich był od początku, do końca naszym pomysłem.

4. Chcecie kontynuować współpracę z zespołami?

Dla nas na pierwszym miejscu jest zawsze Unrest Clothing. Mamy swój styl, którego będziemy się trzymać. Jeśli znajdzie się zespół, który zainteresuje nas swoją muzyką i styl Unrest nie będzie z tym kolidował, to jak najbardziej jesteśmy otwarci na taką współpracę.

fot.: Robert Zembrzycki BandPhoto

5. Jakie plany na przyszłość?


Unrest jest naszym ,,dzieckiem'' i jak przystało na dobrych rodziców chcemy, aby sie jak najbardziej rozwijało. Planujemy rozszerzać naszą ofertę o kolejne części garderoby, również damskiej. Dla nas jest to przede wszystkim super zajęcie, które daje nam dużo satysfakcji i napewno nie mielibyśmy nic przeciwko gdybyśmy w przyszłości mogli poświęcić się tylko temu.\m/

sobota, 15 września 2012

High 5 z...Hope !!!

Zapraszamy do zapoznania się z zespołem Hope, z pogranicza nu-metalu i rapcore'u :) Chłopcy prezentują swoją muzyką bardzo wysoki poziom!!! A teraz krótka rozmowa z nimi:

Jak zaczęła się wasza przygoda z muzyką w ogóle? szczególnie tą
ciężką :)



ADI: Na początek trudne pytanie bo myślę ze w naszym wypadku jest to zupełnie 8 różnych historii. Każda przygoda zaczyna się od usłyszenia
pierwszych dźwięków , ja ze swojej strony mogę powiedzieć że od zawszę pociągał mnie rytm dla tego Michaela Jacksona
śmiało nazwę początkiem. Nie licząc Nirvany za dzieciaka to Sepultura i dzięki niemu Soulfly ! kiedyś kiedy to jeszcze internet był tak samo popularny jak loty na marsa kupowałem za wybłagane pieniądze u mamy Metal Hammer i to właśnie z gazet się wyszukiwało zespoły.
To byl hazard bo trzeba było zaufać tym co piszą artykuły. Ja pier**le jakie oni czasami głupoty pisali! Jak Deftones wychodził to pisali ze to zrzyna z Rage against the machine i Toola i tego typu rzeczy ale z Soulfly było łatwo... dla mnie artykuł zaraz po tytule mógłby się skończyć dwoma słowami...Max Cavalera ;)


Jakie są kulisy powstania HOPE?




ADI:
Kulisy? Mam ci zdradzić smaczki?! ;) Tak naprawdę to nie ma kulisów bo my z niczym się nie kryjemy. Prawda jest taka że jak chcesz poznać kulisy to zadaj nam pytanie! Początki są takie że kupiłem gitarę a później hmm... jak widziałeś turlającą się kule śniegową z górki to możesz sobie mniej więcej wyobrazić jak to mogło wyglądać;) Kumpel miał perkę i u niego graliśmy, do Rojka (sąsiada) " to ty kup sobie bas bo nie ma" i kupił, do następnego kumpla trzy ulice dalej "fajnie by było na dwie gitary" i sobie kupił. Nie mieliśmy wokalu więc drugi gitarzysta w szkole podszedł do gościa który miał po prostu długie włosy : "może byś pośpiewał" on się zgodził. Mój sąsiad inny kumpel z ulicy "mam kumpla który
robi sam muzę na kompie i rapuje będzie pasował do was" i tak jest z nami Kroto... wiesz już nie chce zagłębiać się w szczegóły bo książka by nie wystarczyła... mam nadzieje ze koledzy o których nie wspomniałem się na mnie nie obrażą;) Ale chciałem ci po prostu nakreślić że to nie były castingi a wszystko się działo bardzo naturalnie i bez spinki. Z perspektywy czasu zaczyna mi to śmierdzieć przeznaczeniem


Coś na temat polskiego rynku muzycznego i sceny core'owej w naszym kraju?

ADI: Ciężko nam jest w limuzynie poznać prawdziwą scenę core'ową (żarcik) .. Nic nowego nie powiem ale trochę jednak gramy i jeździmy
po kraju (i nie tylko), wnioski są przerażające bo jest dużo zajebistych kapel o których bardzo często nie miałem pojęcia. Dzięki bogu internet
jest takim światełkiem w tunelu, to jest jedyna szansa już chyba w tym momencie dla młodych zespołów. Bo patologią jest że stacje które
zarzekają się że są alternatywne chcą od ciebie pieniądze (i to baaaardzo duże!) za możliwość puszczenia twojego kawałka na który poświęciłeś mnóstwo czasu kasy, zdrowia a na koniec jeszcze ci każą "upaść na kolana i prosić"! Dla tego postanowiliśmy ze nie bierzemy udziału w gównach typu Must be the music czy inne ścierwa... no chyba że będzie to program "Gwiazdy jeżdżą na piwo"



Kulisy nagrywania Join The Gang?

ADI: Tak jak mówiłem już wcześniej;) Mamy pełno filmików na YT jakieś tam promo , nawet sam klip do "its like that" który sami sobie zmontowaliśmy dużo opowiada o naszych kulisach bo to po prostu nie były pozowane sceny. Wyjechaliśmy do tego studia z jakieś 300 km od domu na nie cały tydzień. Izolacja kompletna od świata. Wiesz ja na przykład nagrywałem po 3 czy 4 dniach ale chciałem być tam razem z nimi, przesiąknąć tym i tak praktycznie miał każdy. Kulisy były po prostu takie że perkusista miał najlepiej bo zrobił swoje a nie trudno się domyśleć że po 15 godz. w studio przez 3 dni picia i spania w piwnicy bo na hotel to nas nie stać nagrywanie do najłatwiejszych nie należy
Jako kulis możemy uznać że Gnievo nie przepada za mrugającymi światłami



Plany na przyszłość bliską i dalszą?

ADI: Koncert koncerty i jeszcze raz wydanie płyty! Zapraszamy do gangu a na pewno dowiecie się o naszych planach!

Hope na woodstocku :


poniedziałek, 27 sierpnia 2012

High 5 z...'Dexter' (Dead Dingo)

Piątke z nami przybył odpowiedzialny w Dead Dingo za gitarę Dexter!


1. Jak zaczęła się twoja przygoda z muzyką w ogóle? szczególnie tą ciężką

Tak naprawdę nie ma tu zbyt wiele do napisania. Prawdopodobnie, jak większość ludzi słuchających wszelkich pochodnych hardcoru, rocka czy metalu
przechodziłem przez okres kapel takich jak SOAD, Limp Bizkit, Korn itp. Później gatunek muzyczny trochę się ukierunkował i jarałem się
Queens Of The Stone Age, Kyuss, Mondo Generator i innymi mniej lub bardziej stonerowymi kapelami. Wtedy już ciągnęło mnie powoli do muzy w której krzyk był częstym zabiegiem wokalnym, aż któregoś razu znajomy podesłał mi teledysk Cancer Bats - Lucifers rocking chair. No i się posypało, grzebanie w polecanych jutuba, lastefema, i całej reszcie internetów.


2. Jakie są kulisy powstania Dead Dingo?


Jakieś dwa lata temu kumpel polecił mnie swojemu ziomkowi jako kogoś kto może we Wrocławiu wydziarać prosty wzór za free. Tak poznałem Orsona, naszego wokaliste. Podczas dziarania,puszczałem muze, okazało się że jaramy się bardzo podobnymi klimatami i jakoś tak od słowa do słowa postanowiliśmy działać i założyć kapelę. Mieszkałem wtedy z Przemkiem, perkusistą, moim ziomkiem z liceum z którym wcześniej w Zielonej Górze graliśmy razem w innym projekcie. Mimo, że wtedy jeszcze nie słuchał takiej muzy był pierwszą osobą która przyszła mi do głowy jako brakujące ogniwo. Następnie dołączył do na Jarek grający drugą gitare oraz Kuba (basista). Po roku grania w takim składzie Jarka zastąpił Tomek. Tworzymy zgraną paczkę i mam nadzieje że żadne następne zmiany nie nastąpią;)


3 Coś na temat polskiego rynku muzycznego i sceny core'owej w naszym kraju?

Moim zdaniem scena hc w Polsce jest całkiem niezła. Powstaje sporo nowych kapel hc/ post hc / deathcore, wiele zaczęło niedawno i pną się szybko w górę. Gorzej jest jeżeli chodzi o screamo i muzę bliższą temu podgatunkowi. Ciężko znaleźć lokalne kapele w tym klimacie z którymi można ogarniać koncerty w ich miastach. Być może takie są ale działają mniej prężnie niż reszta. Grając dla fanów old schoolowego hc czy typowego ciężkiego deathcoru nie zawsze spotykamy się ze słowami uznania. Nasza muzyka nie trafia do wszystkich. Nie zniechęcamy się jednak i razem
z chłopakami z Don't fuck my brain mamy zamiar grać jak najwięcej i rozprzestrzeniać naszą muzykę!


4. Kulisy nagrywania waszej EP'ki?


Numery które są na Epce są czterema pierwszymi kawałkami jakie kiedykolwiek ułożyliśmy. Byliśmy nimi tak zajarani a właściwie tym że cokolwiek udało nam się stworzyć, że odrazu znaleźliśmy studio i nie mając zielonego pojęcia na czym polega cała zabawa z nagrywaniem pojechaliśmu do Daniela do studia Aurora żeby zarejestrować materiał. Teraz, po upływie roku wiemy, że nie wszystko
na tej Epce jest tak jak byśmy chcieli. Bogatsi o zyskane doświadczenie przy następnym nagraniu będziemy mieli wiele spraw na uwadze. Mamy nadzieje że nasza muzyka będzie przez to lepsza niż dotychczas a pobyt w studiu traktujemy jako pewnego rodzaju lekcję. Jako ciekawostkę powiem wam że kawałek Shpaghetti został napisany jakieś 4 dni przed nagraniem i zastąpił piosenkę o roboczym tytule "Antonio Banderas" z której całe szczęście zrezygnowaliśmy:)


5. Plany na przyszłość bliską i dalszą?

Tworzyć, grać, nagrywać.
Jak tylko doszlifujemy do perfekcji nasz nowy materiał i uzbieramy trochę kasy planujemy nagrać pare kawałków i być może wydać je na vinylach (a jak komuś się spodoba to może ktoś nam wyda, trzeba próbować;) ). Tak jak zostało już powiedziane w poście z Dontfakami, będziemy starać się również ogarnąć jakiś tour po Polsce, pare gigów pod rząd. Oprócz tego i zwykłego koncertowania jakoś musimy się dostać ze sprzętem na open stage przyszłorocznego Fluffa.
ma ktoś pożyczyć przyczepkę? heheheh:D



DD na facebooku : facebook.com/wearedeaddingo

Demko do pobrania : http://aurorastudio.info/upload/Dead_Dingo_EP.zip

piątek, 24 sierpnia 2012

3 na 3 z...Michał (Sailor's Grave/Hard To Breathe)

Michał-głębia Sailor's Grave i brzmienie Hard To Breathe opowie nam dzisiaj o swoich typach :):



Słowem wstępu:
Nie słucham piosenek, tylko płyt. Starałem się wybrać płyty, które są dla mnie z jakeigoś powodu ważne, nie te, którymi jaram się od miesiąca i za miesiąć mi przejdzie. Każdy z wymieninych zespołów jest w moim topie, a to nawet nie jest połowa. Musiałem odrzucić Trial, The Saddest Landscape, Integrity i wiele innych, ale udało mi się wybrać 3 EPki i 3 LP.
Nie jestem jakimś wielkim kinomaniakiem, filmy oglądam raczej z nudy niż z pobudek artystycznych, więc nie liczcie na nic ambitnego.

3 EPki
The Effort – Wear Your Heart
Najlepsze numery tego zespołu na jednej 7”. Muzyka przepełniona emocjami. Identyfikuję się ze wszystkimi tekstami. Trzeba czegoś więcej?
True Colors – Perspective
Jak nigdy nie jarałem się youth crew tak to mnie ruszyło. Niby nic specjalnego ale jednak. Wkurwiony hardcore jaki lubię.
Have Heart – What Counts
Jeden z ważniejszych zespołów dla mnie. Muzycznie bardziej wtórnie się nie da, ale w połączeniu z wokalem i tekstami daje to piorunujący efekt. Numery takie jak Lionheart czy Something More Than Ink to esencja.


3 LP
Champion – Promises Kept
To jeden z tych albumów, których można słuchać w kółko I nigdy się nie nudzi. Świetne teksty, aranżacje i melodie. Arcydzieło.
Misfits – Earth AD & Wolfsblood
Misfits to jeden z pierwszych zespołów punkowych jakich słuchałem. Od razu zostałem psychofanem. Na dobra sprawę mogłaby znaleźć się tu każda płyta Misfisów.
PS. Danzig najlepszy.

Cro-Mags – The Age Of Quarrel
Jedna z moich ulubionych płyt. Jedna z pierwszych, których słuchałem wchodząc w hardcore. Klasyk.
3 Filmy:
Devey Cox: Walk Hard
Taka sobie średnia komedia. Ale genialny soundtrack i wszechobecne aluzje do historii muzyki czynią ją czymś wyjątkowym.
Miś
Może i studencko, ale ja się jaram. Widziałem ten z film z 20 razy i za każdym razem odkrywam coś nowego. Ilość absurdów w tamtych czasach była porażająca. Co gorsze, teraz wcale nie jest ich mniej.
Sherlock
Nie, nie chodzi o film, chodzi o serial BBC. Wśród wszystkich seriali które oglądam, ten jest zdecydowanie najlepszy. Tylko 2 sezony po 3 odcinki, każdy 1.5h. Za to jakie! Wszystko dopracowane w najdrobniejszych szczegółach, inteligentne intrygi, świetna gra aktorska. Jedyny serial do którego wracam.



Michałowi dziękujemy za rozmowę i życzymy mu przede wszystkim tego, by granie dawało mu jak najwięcej radości!!!

Short Review: Our Last Night "Age Of Ignorance"

Witajcie! Dziś na celowniku jeszcze ciepła płytka Our Last Night – Age Of Ignorance, która ujrzała światło dzienne 21 sierpnia 2012 roku (czyli dosłownie kilka dni temu). Ale najpierw troszkę ciekawych faktów o chłopakach ;)


Our Last Night to amerykańska kapela post-hardcoreowa, założona w 2004 roku w małym miasteczku Hollis w New Hampshire przez pięciu członków: Trevora Wentwortha (wokal), Matta Wentwortha (gitara, wokal), Alexa "Woody’ego" Woodrowa (gitara basowa) i Tima Molloya (perkusja). Początkowym planem chłopaków było granie coverów, jednak szybko zmienili zdanie i zaczęli tworzyć własną muzykę. Co ciekawe, gdy zaczynali Trevor miał 11 lat!
Kapela do tej pory wydała 3 płytki: The Ghosts Among Us (2008), We Will All Evolve (2009) i ostatnią o której mowa wyżej. Na przestrzeni 4 lat nieco zmienił się skład bandu. Przez ten czas możemy także zaobserwować ciekawe zjawisko jakim jest rozwój muzyczny kapeli, a przede wszystkim zmężnienie głównego wokalu. O ile na pierwszej płycie słyszymy chłopca o delikatnym głosie i mało profesjonalnie screamującego, o tyle na tej ostatniej słyszymy mężczyznę w pełni wykorzystującego swój wokal: czy to normalny śpiew, czy potężny scream.
Teraz skupmy się na samym krążku :)


Przede wszystkim płyta ta jest inna niż pozostałe: jest na niej więcej delikatności i lekkości oraz elektroniki. W skrócie: nie jest tak ‘ciężka’. Ewidentnie słychać, że chłopaki starają się zrobić coś nowego, szukają. Bardzo dużo melodyjności i łagodnego śpiewu sprawia, że płyta ta jest bardziej przyswajalna dla większego grona słuchaczy. Moim zdaniem stylowo jest nawet nieco podobna do płyty kapeli Saosin - In Search of Solid Ground . Wystarczy posłuchać kawałków takich jak tytułowy ‘Age of Ignorance’, ‘Conspiracy’ czy choćby ‘A Sun That Never Sets’, by na własne uszy przekonać się o czym mówię ;) Ale wracając do krążka: w dziesięciu wspaniale dopracowanych utworach każdy znajdzie cos dla siebie. Dla lubiących gitarę akustyczną - bardzo spokojny kawałek ‘Voices’, dla fanów starego Our Last Night - nie zabraknie tych mocniejszych numerów jak ‘Liberate Me’ czy ‘Fate’. Prawdziwą perełką jest jednak kawałek ‘Invincible’ z bardzo miłym dla ucha podkładem elekronicznym :)




Podsumowanie: dobra, lightowa płyta na ‘odsapnięcie’ od codziennego core’u, warta choćby jednego przesłuchania. Choć fani Saosin powinni być zachwyceni ;)

STAY GOLD!
Saint

czwartek, 23 sierpnia 2012

Short Review : Architects "Daybreaker"

Dzisaj przedstawimy wam jedna z moich ulubionych metalcorowych kapel i oczywiście pogadamy o ich ostatniej płycie! Architects to kapela pochodząca z Brighton w Anglii która uformowała się w 2004 roku.


Po ich pierwszej pycie Nightmares, która wyszła w 2006 roku dostali trochę rozgłosu, lecz Matt Johnson, ich stary wokalista, zdecydował się na odejście i prawie od razu na jego miejsce wskoczył Sam Carter z którym nagrali pozostałe płyty! Ich ostatnia płyta to Daybreaker, którą oczywiście od razu zakupiłem! Wiele fanów narzekało na ''The Here And Now'' mówiąc ze stracili ich mocne brzmienie lecz moim zdaniem to nieprawda,kapela nie możne grac ciągle tego samego, lecz postanowili jednak trochę wrócić do starego brzmienia w Daybreaker i mogę powiedzieć ze wyszło to im bardzo dobrze.

Przesłuchując płytę można powiedzieć ze połączyli mocne brzmienie Hollow Crown i melodie The Here And Now biorąc z nich wszystko co najlepsze. Pierwszy singiel który mogliśmy usłyszeć to Devil's Island w którym wyładowali swój gniew na protesty w Londynie które zamieniły się w uliczne walki ludzi z policją. Daybreaker zawiera 11 otworów w których każdy fan metalcoru możne znaleźć coś dla siebie, jest dużo szybkich gitarowych riffów, dużo szybkich przejść na perkusji i oczywiście kapitalny wokal Sama Cartera, który nie tylko polepszył swój scream ale tez swój czysty wokal. Używając ich obydwu naprawdę sprawia ze piosenki są miłe do słuchania. Oczywiście nie mogło zabraknąć, powiedzmy, tej 'spokojnej' piosenki, która pojawia się na każdej płycie i w tym wypadku to jest ''Unbeliver''.
Podsumowanie: Ogólnie oceniam płytę na 4\5 i zachęcam bardzo do jej słuchania i pójście na ich koncert bo bardzo warto, stwierdzając fakt ze Sam Carter bardzo dobrze posługuje się screamem tez na żywo, a nie tylko w studiu, co jest problemem niektórych corowych kapel.

Alex



wtorek, 21 sierpnia 2012

High 5 z...Maciek Potoniec (Eden Farewell)

Zapraszamy do przeczytania wywiadu którego udzielił nam perkusista zespołu Eden Farewell - Maciek Potoniec



1. Jak zaczęła się twoja przygoda z muzyką w ogóle? szczególnie tą ciężką

zaczynałem od jakichś bzdetów, pewnie jak każdy;)
potem była jazda na rolkach i trochę rapu, hip hopu, nu metalu, punka(nofx).
Mniej więcej w wieku 15lat, bylem z kumplem na koncercie hcpunkowym i wtedy pojawił się pomysł żeby coś pograć;)
Liceum to głównie czasy SOAD, Deftones, RATM, Soulfly, Blink 182, Nofx, Goldfinger, ale zawsze gdzieś przewijało się zaciekawienie core'm;)
Później zajawka na CKOD i ogólnie alternatywę, jazz. I tak aż do czasów obecnych hehe. teraz najbardziej mnie cieszą energetyczne kapele hc typu Underoath, The chariot, Norma Jean;)
Ale oczywiście pojawia się wiele wiele innych z innych dziedzin:)

2. Jakie są kulisy powstania Eden Farewell?

w 2007 roku zaczęliśmy grać, rok temu zmienił się basista Łukasza zastąpił Tomasz (git Risów) w 2008 roku nagraliśmy płytę zawierająca 9 numerów. Kończymy prace nad nowym CD który ukaże się w październiku

3 Coś na temat polskiego rynku muzycznego i sceny core'owej w naszym kraju?


Co do sceny core'owej, to wydaje mi się ze nie jest źle, ale bywało lepiej. wcześniej jakby więcej gigów było:)
wiadomo - trudno się przebić takiej muzie, ale coś na pewno się zmieniło.
w końcu polskie zaczęło odwiedzać więcej kapel, które wcześniej tu nie zaglądały:)

4. Kulisy nagrywania ostatnich nagrań?

Baaardzo długi proces nagrywania, który mam nadzieje już niedługo się zakończy sukcesem hehe:)
Mamy szczęście współpracować z fajnymi ludźmi, znającymi się na rzeczy, zarówno przy nagrywaniu bębnów (pozdro dla Miska) jak i całej reszty.

5. Plany na przyszłość bliską i dalszą?


Fajnie byłoby dalej grać, robić nowy materiał i rozwijać się, może tez jakiś klip:)

Dziękuje za wywiad i zapraszam na koncert chłopaków do Warszawy i Wrocławia !

Eden Farewell na facebooku : facebook.com/edenfarewell

Short Review: Wolves at the Gate "Captors"

Czołem!
Melduje się Saint :) Przeszukując fora muzyczne natknąłem się na naprawdę ciekawą, aczkolwiek raczej mniej znaną kapelę. To że jest mniej znana nie znaczy, że nie jest godna uwagi i polecenia!



Troszkę faktów:
Wolves at the Gate to amerykański zespół grający hardcore chrześcijański, pochodzący z wioski Cedarville w Ohio. Zespół wydał jedną EP w 2011 r., zatytułowaną "We Are The Ones" oraz pełną, zawierającą jedenaście utworów płytkę o jakże dźwięcznej nazwie "Captors " (Porywacze).
I to właśnie na tej płytce się skupimy :)


Po pierwsze: Rzadko dostaje się tak dopracowany materiał. W każdym kawałku ukazany jest kunszt muzyków, świetne połączenia instrumentów i wokali.
Po drugie: Teksty są religijne, opowiadające o Bogu, o walce ze złem, o staniu się lepszym człowiekiem. Wiem, że nie każdemu to pasuje, ale naprawdę chcę Was zachęcić do słuchania. Mimo iż ja jestem troszkę innego zdania na temat religii, to naprawdę warto. Nie przeszkadzają! Co więcej odczuwa się ich głębszy sens :)
Po trzecie: ENERGIA! Na tej płycie jest po prostu mega odczuwalna. Już od pierwszego utworu jakim jest ‘The Harvest’ zostajemy zabrani na wycieczkę pełną melodyjności, jaką naprawdę rzadko się słyszy. Wokale w ‘Amnesty’ oraz ‘Through the Night’ połączeniu z różnorakimi riffami oraz bardzo ożywioną gra na perkusji tworzą mega dobre połączenie, które daje słuchaczom kopa na naprawdę długi czas! Z kolei w utworze takim jak ‘Man of Sorrow’ słyszymy chór oraz fortepian, które są uspokajającym zwieńczeniem płyty.



Podsumowanie jest naprawdę krótkie: CHOLERNIE WARTO PRZESŁUCHAĆ !!!
STAY GOLD!
Saint


poniedziałek, 20 sierpnia 2012

High 5 z... Don't Fuck My Brain !

Tym razem "piątkę" przybiłem z ekipą Don't Fuck My Brain z Przemkowa, oto ich odpowiedzi :

1. Jak zaczęła się wasza przygoda z muzyką w ogóle? szczególnie tą ciężką



Benek (vox): 1. Cóż w sumie zaczęło się to w 2 klasie liceum miałem z 16-17 lat i jakoś tak się złożyło ze siedząc u mojego przyjaciela znaleźliśmy jakąś płytę jego starszego brata, była to płyta the offspring Americana fakt faktem nie jest to najostrzejsza muza pod słońcem ale akurat w naszym pierwszym zetknięciu z czymś takim wydawała się świeża i przepełniona energią. Aż było czuć z głośników zapach sączącej się benzyny.To była prosta muzyka, która podpowiadała człowiekowi że on też musi zacząć działać tworzyć. Wiec założyliśmy kapele która grała na żenującym poziomie i po kilku latach kulawego istnienia padła.Było jeszcze kilka projektów mniej lub bardziej udanych ale za dużo by o tym opowiadać. Potem jak to zwykle bywa człowiek poszukiwał , szukał czegoś nowego mocniejszego, dzięki znajomemu trafiły do mnie muzyczne dokonania have heart czy verse, parę ciekawych rzeczy sam znalazłem a potem chłopaki z the jellos, którzy tworzą instrumentalne zaplecze dfmb na sylwestrowej imprezie puścili mi daitro i to było jak burza wyrywało serce wnętrzności, mieliło to wszystko z emocjami i wrzucało w człowieka z powrotem zmieniając go.


2.Jakie są kulisy powstania dfmy brain?


Pit (bas):Mniej więcej w listopadzie 2009 na próbę punkowej kapeli the jellos, w której gra obecnie część dfmb (myx, arek, pit) wpadł Benek i zupełnie spontanicznie zaczął skrimować.. Próbę fajnie się grało, ale wtedy nikt jeszcze nie wyszedł z inicjatywą założenia screamo zespołu. Pomysł powrócił w sylwestrową noc 2009/2010. Już w kilka dni później mieliśmy pierwsze dwa utwory. Od razu dostrzegliśmy praktycznie nieskończony potencjał tkwiący w tej muzie...


3.Coś na temat polskiego rynku muzycznego i sceny core'owej w naszym kraju?

Pit: Na temat głównego nurtu się nie wypowiadam, natomiast core zmierza w dobrym kierunku, chociaż w stosunku do naszych 'zachodnich' braci wymaga jeszcze trochę nowych, 'własnych' pomysłów.

Benek:
Główny nurt niech sobie idzie w swoją śmieciowo-kloaczną stronę pokrytą lukrem . Jeśli chodzi o scenę corową w Polsce to na pewno jest lepiej niż kilka lat temu, powstaje coraz więcej kapel które mają świeże pomysły, kapel które mają świadomość także tego iż koncerty same się nie zorganizują, muza sama z siebie nie dotrze do ludzi itd. zaczynają z powrotem brać sprawy w swoje ręce budując nową jakość bardziej świadomi czego brakowało kapelom młodego pokolenia ostatnimi czasy



4. Kulisy nagrywania waszego demka?

Początkowo demko chcieliśmy nagrywać na 'setę', jednak po przemyśleniu tematu postanowiliśmy każdy instrument nagrać na ścieżkę. Perkusję i gitary nagrywaliśmy we wrocławskim studio CRK, bas i wokal u siebie. Miksowania podjął się nasz gitarzysta. Poznaliśmy słabości i błędy tego nagrania, wyciągnęliśmy wnioski, do epki podejdziemy z nową wiedzą i bardziej rygorystycznie.

5.Plany na przyszłość bliską i dalszą?

Na bliską to nagrać w końcu EP, do której przymierzamy się od wiosny :P a dalsze plany hmmm, chcielibyśmy zorganizować wspólnie z Dead Dingo mini tour po Polsce. Być może na przyszłe wakacje...


Benek: I zagrać za rok na Open Stage na Fluff Feście :)

pozdro i dzięki z naszej strony za chęć wywiadu :)


Ja również dziękuje chłopakom i życzę 100 lat rozgrzewania publiki :)

Don't Fuck My Brain na facebooku - https://www.facebook.com/dfmybrain

demo do pobrania na ich profilu Last.fm

niedziela, 19 sierpnia 2012

3 na 3 z...Nothing Personal

Zespół Nothing Personal z Zielonej Góry opowiedział nam o swoich ulubieńcach :)



3 KAWAŁKI:

1. Funeral For A Friend - Roses For The Dead

Funeral For a Friend "Hours", w moim odczuciu najlepsza płyta gatunku. Genialny przekaz, świetna muzyka, to idealny wzór dla wielu młodych zespołów.

2. Chelsea Grin - My Damnation

Uważam, że Alex ma miażdżący wokal i za każdym razem kiedy słucham tego kawałka czy zespołu mam ochotę od razu iść ćwiczyć i piąć się wyżej.


3. Eskimo Callboy - Is Anyone Up

Ponieważ, nie boją się Oni przekraczać pewnych granic, dobrze się bawią na scenie oraz porywają ze sobą publikę.


3 ZESPOŁY:


1. SOJA

Jeden z najpopularniejszych i najbardziej wpływowych zespołów reggae na świecie. Muzyka, która potrafi zmienić każdego, jego podejście do życia, jego nastawienia do innych ludzi, po prostu zmienia. Magia i piękno w jednym zespole, w ich muzyce i tym genialnym klimacie. POLECAM !

2. Asking Alexandria

Jestem pełen podziwu dla Bena za to co zrobił, wyjechał z UK do USA tylko po to by tworzyć. Znalazł dobrą ekipę i razem tworzą kawał dobrej roboty przy okazji nakręcając klimat, którego dawno brakowało w tej muzyce.

3. Architects

Unikalne brzmienie, fantastyczne płyty, świetna atmosfera na koncertach, porywający ludzi band !


3 FILMY:


1. Dream House

Film, który cały czas trzyma w napięciu, świetna rola Daniela Craig'a. Trzeba naprawdę się namyśleć, żeby zrozumieć co się nagle dzieje. Film polecam każdemu kto lubi thrillery, lubi myśleć podczas filmów i cały czas być zaskakiwanym przez akcje filmu.


2. American Pie

Pokazuje klimat amerykańskich domówek, które chyba każdy chciał przeżyć. Beczki piwa, czerwone kubeczki, cheerleaderki i przy okazji dużo śmiechu.

3. Clerks

Bardzo miło porąbany film z dobrą obsadą. Jest tam sporo śmiesznych tekstów oraz scen.


Nothing Personal na facebooku - https://www.facebook.com/wearenothingpersonal

Dziękuje chłopakom za odpowiedźi, pozdro :)

zdjęcia by Olga S.

czwartek, 16 sierpnia 2012

Nowy singiel EIMH

Jak zapowiedzieli, tak uczynili :

16.VIII.2012 godzina 20 premiera singla Eris Is My Homegirl - "Skyless"



Zespół bardzo mocno poszedł w autotune i we wsparcie muzyki elektronicznej, co od razu nasuwa skojarzenie z zespołem Abandon All Ships, ale nie na zasadzie "zżynki", EIMH zachowują swój charakter. Po komentarzach na fb widzę że opinie są mega zróżnicowane...jak dla mnie spoko, poszli w jakimś kierunku, ważne że nie stoją w miejscu :) a co wy myślicie?


poniedziałek, 13 sierpnia 2012

3 na 3 : Tomek, Sight To Behold

Tomek (Sight To Behold) zapodał nam swoich faworytów muzycznych oraz filmowych, ogarniać!


3 KAWAŁKI:

1. Funeral For A Friend - This Year's Most Open Heartbreak

2003 rok, kawałek, który chyba spowodował, że zacząłem myśleć o założeniu własnej kapeli. Wywarli ogromny wpływ na ówczesny kierunek muzyki, której wielu ludzi obecnie słucha, nie mając pojęcia o walijskim pierwowzorze.

2. Amon Tobin - Reanimator

Kiedy pierwszy raz z 10 lat temu usłyszałem Amon'a, to wiedziałem od razu, że mój gust muzyczny i sposób patrzenia na muzykę już nigdy nie będzie taki sam jak wcześniej. Gigant elektroniki i nu-jazzu, zawsze na czasie.

3. Immanu El – Storm

Moje odkrycie sprzed 3 lat, zagrali wtedy dla 15 ludzi, którzy stali razem z muzykami na scenie. Dobrze kojarzy mi się ten kawałek jak i cały koncert. Bez hype'u, blichtru i mody jaka trochę obecnie im towarzyszy.



3 ZESPOŁY:

1. Underoath

Zespół, który zawsze gra i grał to co sam chciał, nie rozglądając się za modą, możliwością dotarcia do nowych słuchaczy itd. Każdą kolejną płytą kreują coś nowego, przełamują kolejne bariery, wplatają do swojej muzyki nowe pomysły, nie kalkulując czy tworząc trudny w odbiorze materiał nie robią krzywdę swojemu pozornemu rozwojowi. Uważam, że "Define The Great Line" i "Lost In The Sound Of Separation" to dzieła skończone, pełne i idealne, gdzie nie da się zagrać lepiej ani jednego dźwięku.

2. Joy Division

Manchester, lata siedemdziesiąte. Grupka ludzi postanawia założyć zespół, żaden z nich nie gra na jakimkolwiek instrumencie, pracują w okolicznych fabrykach, mimo tego montują skład i zaczynają grać. Punkowy klimat tamtych lat dał tej muzyce fundament, ale tylko fundament. Joy Division nie było kopią żadnego innego bandu, grali tak jak potrafili, bez kompleksów i oglądania się na innych. Ci ludzie byli niesamowicie naturali i autentyczni w tym co robili, czego tak bardzo brakuje zespołom na naszym polskim poletku.

3. Amen Ra

Apokaliptyczna wizja świata. Klimat rodem z opuszczonych gotyckich kościołów i muzyka, która przenosi w całą wspomnianą wcześniej otoczkę. Niesamowita moc, nastrój i spójność we wszystkim co wiąże się z tym zespołem. Nie można oceniać ich twórczości nie biorąc pod uwagę ich koncertów, grafik we wkładkach, merchu czy informacji dotyczących Church of Ra, wszystko to tworzy swoistą unikalność i klimat. Byłem na ich koncercie i myślałem, że słońce już nigdy nie wstanie.



3 FILMY:

1. Into The Wild

Tak po prawdzie to w kategorii filmy mogłaby być tylko jedna pozycja. Jako że muszą być trzy to jest pierwsza i długo długo nic. O filmie mógłbym pisać i pisać ale nie o to chyba chodzi.
Współczesna historia, która porusza idee wolnościowe, kontakt człowieka z nietkniętą dziką przyrodą i jego elementarne problemy. Christopher nie potrzebował poklasku i głaskania go po głowie od wszystkich ludzi wokół, Christopher po prostu robił swoje. Wzór.

2. The Boy in the Striped Pyjamas

Jedno z największych okrucieństw jakie spotkało nasz świat. II wojna światowa, niemieckie obozy koncentracyjne i... małe dzieci, kompletnie nieświadome co dzieje się niemal na ich oczach. Niesamowity kontrast dziecięcej beztroski i totalnego zniewolenia.

3. American History X

Genialna rola Nortona. Film stworzony, by pokazać paradoksy ideologiczne , którymi niektórzy niestety się kierują. Faszyzm, za który ludzie są w stanie umrzeć broniąc go, życie jest w stanie obalić i zrównać z ziemią dzięki sytuacjom jakie często niespodziewanie napotykamy w naszym życiu.

Sight To Behold na facebooku : https://www.facebook.com/sighttobehold

blog Tomka : http://www.tomicher.pl/



sobota, 11 sierpnia 2012

AOF Farewell Tour

Jak pewnie zauważyliście kilka dni temu na facebookowym profilu zespołu ALEXISONFIRE pojawił się filmik zapowiadający trasę koncertową



Natomiast na oficjalnej stronie zespołu tajemniczy zegar odliczał czas, z wielką niecierpliwością czekałem na ukazanie się "00:00:00", następnie zespół pokazał nam harmonogram trasy, który również tu wrzucam :


Rownocześnie na facebooku ukazało się oficjalne oświadczenie, które w wolnym tłumaczeniu brzmi:
"00:00:00

Jak obiecaliśmy w 2010 - wracamy na pożegnalną trasę koncertową (Farewell Tour). Wiemy że nie dotrzemy do was wszystkich, i wiemy że lista (gig'ów) spowoduje wiele roczarowań, ale wiedzcie że zrobiliśmy co w naszej mocy aby zmieścić w tą ramę czasową jak najwięcej. Grudzień 2012 jest jednynym czasem gdy nasza piątka nie ma żadnych rodzinnych i zawodowych zobowiązań. Cały miesiąc!

Nie moglibyśmy być bardziej podekscytowani na myśl o wspólnej podróży i stanięciu na scenie razem po raz ostatni - co najważniejsze, chcieliśmy dotrzymać daną wam obietnicę. Będziemy grać dopóki nie będą chcieli nas wykopać ze sceny. Zagramy ponad 20 piosenek co noc"

Przypominamy że Alexisonfire to kanadyjski zespół post-hardcore'owy założony w 2001 roku. Wiele osób uważa go za przełomowy dla gatunku. W 2011 roku ogłosił swój rozpad gdyż Dallas Green chciał skupić się na solowym projekcie City and Colour , Wade MacNeil miał dołączyć do Gallows oraz z innych, osobistych przyczyn.

wtorek, 10 lipca 2012

Short Review - Memphis May Fire "Challenger"

Witam, za sterami melduje się Saint. Zostałem zaproszony przez mojego kumpla Bastiana, któremu jestem winien podziękowania za ten jakże miły gest. Mam nadzieję, że spędzimy razem wiele czasu, który to postaram się Wam umilić. ☺
Na początek startujemy z nową płytką Memphis May Fire - "Challenger" wydaną 26 lipca bieżącego roku.


Krótkie zapoznanie z kapelą, bo nie każdy może ją znać, a moim zdaniem warto:
Kapelka post-hardcore’owa z Dallas w Texasie, założona w grudniu 2006, pierwotnie miała się nazywać ‘O Captain, My Captain!’. Po roku działalności MMF wydaje pierwszą EP o takim samym tytule. Z różnych przyczyn zmienia się spora część składu kapeli, a w międzyczasie wychodzą kolejne albumy: "Sleepwalking" (2009), "The Hollow" (2011) i "Challenger" (2012).


Kto nie znał wcześniej niech teraz żałuje i nadrobi zaległości, a my bierzemy się za ostatnią, jeszcze gorącą płytkę ;)
Niestety nie umiem porównać stylu MMF do żadnej innej kapeli. Chłopaki z Mattym Mullinsem na czele posiadają ogrom charyzmy, która w połączeniu z niemałym doświadczeniem i doskonałą techniką dają nam album którego słucha się z przyjemnością. Malo tego, on aż kipi energią!
Kawałki takie jak Alive In The Lights, Legacy czy choćby Losing Sight (w którym swego głosu użycza Danny Worsnop z Asking Alexandria) porywają nas na fascynującą wycieczkę między pełnymi melodii solówkami a ciężkimi brake-downami, między delikatnym głosem a potężnym growlem, a wszystko to okraszone niebanalnymi i życiowymi tekstami. Na płytce znajdziemy również taką perełkę jak kawałek Miles Away, w którym poza Mattym usłyszymy Kellina Quinna z Sleeping With Sirens. A to tylko kilka z jedenastu doskonale dopracowanych utworów.

Podsumowanie jest krótkie: płytka to kawał dobrej roboty i jest warta choćby jednego przesłuchania. Wierzę, że ją pokochacie jak ja ;)



STAY GOLD!
Saint

poniedziałek, 9 lipca 2012

Merch Story: Addicted Clothing

Kolejny nowy dział: Merch Story...jak można wywnioskować - krótka pogawędka na temat firm odzieżowych współpracujących z zespołami :) numer jeden - Addicted Clothing, zapraszam do czytania :)


1. Jak powstało Addicted Clothing?

Pierwszy wzór był dostępny na trasie DROWN MY DAY - "Forgotten Tour" we wrześniu 2010 roku. Pomysł był raczej spontaniczny, bez dalszych planów. Po prostu chęć stworzenia czegoś nowego. Od zawsze lubiłem róznego rodzaju t-shirty z nadrukami. Jeszcze kilka lat temu praktycznie z każdego koncertu wychodziłem z zakupami - t-shirty, bluzy etc. Teraz już raczej nie kupuje, a przynajmniej nie tak często. Tym bardziej, że w szafie mam mnóstwo t-shirtów Addicted :)

2. Na jakiej zasadzie dobieracie zespoły z którymi współpracujecie?

Nie ma na to zasady. Z każdą kapelą z którą mam okazję współpracować dobrze się znam. Przykładowo z chłopakami z Final Sacrifice widzę się conajmniej kilka razy w roku na różnych koncertach, czy to u nich w Poznaniu czy na jakimś większym koncercie w innym mieście. Zrobienie koszulki Eris Is My Homegirl to też był kompletny spontan. Znałem Ernesta już dłuższy czas nim pojawili się w tv, czasami zamawiał ode mnie koszulki czy to jakichś kapel czy Addicted. W momencie kiedy pojawili się w Must Be The Music po prostu go spytałem czy nie uważa, żeby to był idealny moment na wypuszczenie jakichś t-shirtów... no i potem już sprawy potoczyły się bardzo szybko.


3. Grafiki na wasze ciuchy robicie sami czy współpracujecie z artystami/grafikami?

Niestety nie zostałem obdarzony talentem do rysowania :) . Bardzo dziwi mnie, że w Polsce zapomina się bardzo często o mówieniu kto jest autorem danej grafiki na koszulkę. Zupełnie inaczej wygląda to w zachodnich brandach clothingowych gdzie firmy wręcz chwalą się z kim to nie współpracują, uważam bardzo fajne zachowanie, no i przy okazji darmowa reklama dla uzdolnionych grafików. Ja najbardziej jestem zadowolony z współpracy z Grindesignem. Ten koleś jest niesamowity, a przy okazji jest moim świetnym znajomym, często rozmawiamy etc. On rysuje dla największych, robił wzory dla Metallici, Kreator, Darkest Hour, Aborted, Bring Me The Horizon... można tak wymieniać w nieskończoność. Nam narysował wzór DROWN MY DAY z papieżem oraz wzór WOLF.

4. Działacie na zasadzie pre-orderu i na gotowych materiałach, myśleliście i szyciu ciuchów pod was w szwalni i zamawianiu z góry, nie w pre-orderach?

Pre-order jest tworzony tylko po to aby mieć rozeznanie ile sztuk jakiego rozmiaru ludzie "potrzebują". Nakłady naszych koszulek są póki co wciąż bardzo małe, a czasami tak bywa po prostu że jakiegoś rozmiaru zabraknie dla osoby, która bardzo chciała nabyć koszulkę - po prostu chcemy uniknąć takich rzeczy. Tak, koszulki ze szwalni to bardzo fajna sprawa - niestety póki co nie przy takim nakładzie sztuk jaki produkujemy.


5. Jakie plany na przyszłość?

Kilka wzorów mamy już odłożonych. Prawdopodobnie pojawi się coś w typowo damskim kroju. A z innych rzeczy to pewnie 'trzaśniemy' jakąś ładną sesję zdjęciową póki pogoda ładna:). Dzięki za wywiad!

My również dziękujemy i zachęcamy do wspierania Addicted Clothing, zajawkowe ciuchy :)

Wszystkie zdjęcia zapożyczone z fan-page'a Addicted Clothing