wtorek, 21 sierpnia 2012

Short Review: Wolves at the Gate "Captors"

Czołem!
Melduje się Saint :) Przeszukując fora muzyczne natknąłem się na naprawdę ciekawą, aczkolwiek raczej mniej znaną kapelę. To że jest mniej znana nie znaczy, że nie jest godna uwagi i polecenia!



Troszkę faktów:
Wolves at the Gate to amerykański zespół grający hardcore chrześcijański, pochodzący z wioski Cedarville w Ohio. Zespół wydał jedną EP w 2011 r., zatytułowaną "We Are The Ones" oraz pełną, zawierającą jedenaście utworów płytkę o jakże dźwięcznej nazwie "Captors " (Porywacze).
I to właśnie na tej płytce się skupimy :)


Po pierwsze: Rzadko dostaje się tak dopracowany materiał. W każdym kawałku ukazany jest kunszt muzyków, świetne połączenia instrumentów i wokali.
Po drugie: Teksty są religijne, opowiadające o Bogu, o walce ze złem, o staniu się lepszym człowiekiem. Wiem, że nie każdemu to pasuje, ale naprawdę chcę Was zachęcić do słuchania. Mimo iż ja jestem troszkę innego zdania na temat religii, to naprawdę warto. Nie przeszkadzają! Co więcej odczuwa się ich głębszy sens :)
Po trzecie: ENERGIA! Na tej płycie jest po prostu mega odczuwalna. Już od pierwszego utworu jakim jest ‘The Harvest’ zostajemy zabrani na wycieczkę pełną melodyjności, jaką naprawdę rzadko się słyszy. Wokale w ‘Amnesty’ oraz ‘Through the Night’ połączeniu z różnorakimi riffami oraz bardzo ożywioną gra na perkusji tworzą mega dobre połączenie, które daje słuchaczom kopa na naprawdę długi czas! Z kolei w utworze takim jak ‘Man of Sorrow’ słyszymy chór oraz fortepian, które są uspokajającym zwieńczeniem płyty.



Podsumowanie jest naprawdę krótkie: CHOLERNIE WARTO PRZESŁUCHAĆ !!!
STAY GOLD!
Saint


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz