czwartek, 15 listopada 2012

High 5 z...: Setting The Woods On Fire

Udało mi się przybić piątkę z chłopakami z STWOF. Jest to dla mnie całkiem ważna chwila, bo jest to jeden z moich ulubionych zespołów, bardzo cenię ich muzykę (jakby mieszanka indie/emo/post-hardcore'u) a teraz udało mi się podpytać ich o parę rzeczy. Oto one:

1. Jak zaczęła się twoja przygoda z muzyką w ogóle? szczególnie tą ciężką


Dominik:
Mój tata ma kolekcje płyt głównie z muzyką czasów jego młodości,
głównie z lat 70. - rock progresywny i elektronika z tamtych czasów.
Jako nieduży chłopiec miałem parę ulubionych rzeczy. Niektóre lubię do
dziś jak Kraftwerk i King Crimson. Później muzykę już bardziej
współczesną poznawałem od kolegów w szkole. Na stadionie X-lecia
kupiłem płytę Offspring i zacząłem się interesować gitarowymi
zespołami, które jakoś docierały do podstawówkowej publiczności.
Powoli rozwijał się obrót muzyki w internecie i można było poznać dużo
więcej ciekawszych. Wiele zawdzięczam soulseekowi, którego pewnie
wiele osób już nie pamięta.

Marcin:
Ja z głośników rodziców pamiętam Beatlesów, a z moich wtedy leciał rap. To była podstawówka. Potem standardzik, NOFX, Pulley, wspomniany już Offspring. Chwile póżniej Nirvana dzięki której odkryłem Dinosaur Jr. i Sonic Youth. Następnie głównym źródłem nowej (przynajmniej dla mnie) muzyki były filmy deskorolkowe. Modest Mouse, Fugazi, Black Flag, zresztą Fix Me to był pierwszy numer jakiego nauczyłem się grać na gitarze. To było gimnaaaazjum. Gdzieś w tym momencie ważną rolę odegrały oczywiście internety, soulseek, wymiana plików, coś za coś od nieznajomych z zagranicy. I zaczeło się - Sunny Day Real Estate, At The Drive-In, The Get Up Kids i mój do dziś ulubiony Thursday. Zacząłem interesować się takimi klimatami, wchodzić głębiej w temat niezależnych labeli, głównie interesowała mnie ameryka. Zaczeły pojawiać się też cięższe kapele, Converge, Coalesce, Orchid, Ampere. Na moment totalnie wsiąkłem we Francje - Daitro, Amanda Woodward, Sed Non Satiata. Wielki wpływ miało na mnie wszystko co wydała wytwórnia Deep Elm w pierwszej połowie lat dwutysięcznych.

2. Jakie są kulisy powstania STWOF?


Marcin: Hmm to było dawno, 2006, 2007, jakoś tak. Najpierw to to był taki mój solowy projekcik. Wszystkie moje młodzieńcze indie rockowe zespoły poumierały i nikt nie chciał grać post hardcore' emocore, whatever. Tak więc tak, perkusja programowana z komputera plus bas i gitary nagrane przeze mnie, próbowałem dogrywać żywe talerze do tej komputerowej perkusji ale nic z tego nie wyszło. Zupełnie przez przypadek odezwał się perkusista ze starego ogłoszenia, takiego które zamieściliśmy z kolegą szukając kogoś do kapeli, która między czasie znalazła już bębniaża (Piotrek, który to potem został pierwszym basistą STWOF) i zdążyła się rozpaść. Chyba wczesniej próbowaliśmy się spotkać na próbe ale nie dograliśmy się czasowo. Przez przypadek wysłałem mu jakiegoś zbiorowego maila z zaproszeniem do czegoś tam typu myspace czy cos a w odpowiedzi padło pytanie czy dalej szukam perkusisty. Pomyślałem, że to szansa dla mojego solo projektu. Szybko zkołowałem wspomnianego perkusiste jako basiste i spotkaliśmy się. Od razu zaskoczyło no i się zaczeło. Basiste zmieniliśmy dosyć szybko, miał inny zespół. Jakoś w 2007 dołączył Dominik i jest do dziś i jest fajnie. Z ostatniej chwili: Odszedł perkusista Karol a na jego miejsce przyszedł perkusista Ryan, który przyjechał do Polski z Austin w stanie Texas. Dodatkowo przyjęliśmy drugiego gitarzyste Janka i teraz gramy we czterech co bardzo zmieniło nasze brzmienie. Już niedługo dowody.


3 Coś na temat polskiego rynku muzycznego i sceny core'owej w naszym kraju?

Dominik: Polski rynek muzyczny to kwestia, która chyba nas nie do końca
dotyczy. Scena core'wa jako całość chyba nie istnieje, jest parę
środowisk, czy to związanych z hardcore czy punkiem albo bardziej
pokręconymi dźwiękami i tam pomalutku coś się dzieje.

4. Kulisy nagrywania Ruins?

Marcin: Ruins EP nagraliśmy w Prusiewicz Sound Studio w Owczarach, pod Krakowem. Było to dla nas bardzo ważne doświadczenie. To jest profesjonalne studio, które daje dużo możliwości ale stawia też wiele wymagań. Warunki były doskonałe, mieszkaliśmy nad studiem, właściwie na odludziu. Rano pobudka - do pracy i spać. I tak codziennie. Ideał. Zdecydowaliśmy się nagrywać na taśmę analogową co wyklucza nagrywanie partii 'na raty' co jest bardzo częste przy nagraniach na komputer. Trzeba było wszystko ładnie zagrać od a do z. To było ciekawe doświadczenie. Bardzo wiele nauczyliśmy się od Marcina Prusiewicza i na pewno w bliskiej przyszłości będziemy z nim nagrywać.


5. Plany na przyszłość bliską i dalszą?

Marcin: PŁYTA! Jesteśmy w trakcie przeprowadzki do nowej sali prób co troche przeszkadza w pracy ale 100% focus jest teraz na płyte i na dogranie się w nowym składzie. Płyta i koncerty, dużo koncertów.

Dominik:
Chciałbym byśmy nagrali jak najlepszą płytę i grali jak najwięcej
koncertów. Dobrze by było zagrać za granicą. Aby to się stało możliwe,
musismy jeszcze dobrze się dotrzeć z naszymi nowymi kolegami w
zespole, Ryanem i Jankiem. Ale 2013 powinien być dobrym rokiem dla
STWOF.

1 komentarz: